Ostatnio postanowiłam wybrać się do Wrocławia, w celu odwiedzenia moich znajomych, którzy jakiś czas temu się tam przeprowadzili. Niestety nie mogłam liczyć na to, aby znajomi mnie przenocowali, ponieważ ich mieszkanie jest naprawdę maleńkie. Postanowiłam więc poszukać jakiegoś taniego hostelu. Planowałam jechać zaledwie na trzy dni, tak więc uznałam, że koszt za dwie noce w hostelu nie będzie na tyle wielki, że przez resztę miesiąca będę musiała jeść suchy chleb. Przed wstępnym rozpoznaniem zadzwoniłam do znajomych zapytać czy może znają jakiś tani hostel, który mogą mi polecić. Podali mi nazwy dwóch miejsc, które od razu sprawdziłam w internecie i zapoznałam się z cennikiem każdego z nich. Ceny były porównywalne, tak więc na moją ostateczną decyzję wpływ miała lokalizacja. Wybrałam nocleg znajdujący się nieopodal mieszkania moich znajomych, by na spotkanie z nimi nie musieć przedzierać się przez pół miasta. Faktycznie okazało się, że nie jest to zbyt duża odległość i znacznie ułatwiło to komunikację przed naszym spotkaniem. Podczas mojego pobytu we Wrocławiu odwiedziliśmy m.in. zoo, w którym ostatni raz byłam jako dziecko. Dzięki znajomym poznałam także miejsca, w których nigdy wcześniej nie byłam, a które naprawdę polubiłam. Myślę więc, w niedalekiej przyszłości powtórzę taki wypad.
niedziela, 17 sierpnia 2014
sobota, 16 sierpnia 2014
Wspólne pieczenie zakończone wizytą u lekarza
Na pewno choć część z Was zna takie przypadki kiedy wszystko jest w porządku, a po zjedzeniu deseru nagle zaczyna się straszny ból zęba. Zbliża się wieczór, a ty masz ochotę udać się w tempie natychmiastowy do stomatologa. Taki porządny ból, to chyba jedyny przypadek, w którym chętnie udajemy się do lekarza, ponieważ potrzebujemy ukojenia. Każdy z nas chciałby mieć zdrowy i piękny uśmiech, ale do stomatologa udajemy się niechętnie. Zwykle jakoś tak się składa, że nie pilnujemy terminów wizyt kontrolnych, przypominamy sobie o nich kiedy pojawia się ból. Właśnie ostatnio umówiłam się z moją przyjaciółką na wspólne pieczenie. Postanowiłyśmy zrobić sobie takie słodkie popołudnie i upiec jakieś ciasto. Po wielkich zakupach przystąpiłyśmy do działania. Cały proces przygotowywania ciasta oraz czas jego pieczenia był bardzo pozytywny, humory nam dopisywały, więc było wesoło. Byłyśmy niezwykle ciekawe efektów naszej wspólnej pracy. Ku naszej radości, ciasto wyszło wyśmienite, udało nam się na tyle, że nawet zakalec nie powstał. Wszystko było by super, gdyby nie fakt, który zepsuł nam wieczór, a mianowicie, po skosztowaniu naszego wypieku, moją przyjaciółkę nagle rozbolał ząb. Środki przeciwbólowe nic nie pomagały, tak więc niezbędna okazała się wizyta u stomatologa.
piątek, 15 sierpnia 2014
Służbowa wizyta w ukochanym mieście
W mojej pracy często wysyłana jestem na różnego rodzaju szkolenia i konferencje. Ostatnio takowa odbyła się w Krakowie, ku mojej wielkiej radości. Naprawdę bardzo lubię to miasto, dlatego zawsze chętnie się do niego wybieram, nawet jeżeli powodem jest wyjazd służbowy. A niestety, zwykle właśnie taki jest powód mojej wizyty w tym mieście.
Większość szkoleń z firmy, w której pracuje odbywa się w Krakowie, ponieważ, z tego co się orientuję, znajdują się tam naprawdę fajne sale konferencyjne. Z tych, które dotychczas udało mi się odwiedzić jestem w stanie potwierdzić to stwierdzenie. Mam nadzieje, że nie przyjdzie mi nigdy organizować żadnych szkoleń, zwłaszcza takich dla większej liczby uczestników, ponieważ jest to niezwykle trudne zadanie, by znaleźć odpowiednie miejsce. Nie wspominając już o całej reszcie, którą trzeba zorganizować. Myślę, że są na tym świecie osoby, które stworzone są do tego, by organizować różnego typu wydarzenia, na które składa się wiele czynników koniecznych do załatwienia. Myślę, że gdyby jednak przyszło mi kiedyś współorganizować jakąś konferencję, to w kwestiach lokalizacyjnych stawiałabym właśnie na krakowskie sale konferencyjne. Pewnie sympatia, jaką darzę to miasto nie była by tu bez znaczenia ;-)
Większość szkoleń z firmy, w której pracuje odbywa się w Krakowie, ponieważ, z tego co się orientuję, znajdują się tam naprawdę fajne sale konferencyjne. Z tych, które dotychczas udało mi się odwiedzić jestem w stanie potwierdzić to stwierdzenie. Mam nadzieje, że nie przyjdzie mi nigdy organizować żadnych szkoleń, zwłaszcza takich dla większej liczby uczestników, ponieważ jest to niezwykle trudne zadanie, by znaleźć odpowiednie miejsce. Nie wspominając już o całej reszcie, którą trzeba zorganizować. Myślę, że są na tym świecie osoby, które stworzone są do tego, by organizować różnego typu wydarzenia, na które składa się wiele czynników koniecznych do załatwienia. Myślę, że gdyby jednak przyszło mi kiedyś współorganizować jakąś konferencję, to w kwestiach lokalizacyjnych stawiałabym właśnie na krakowskie sale konferencyjne. Pewnie sympatia, jaką darzę to miasto nie była by tu bez znaczenia ;-)
czwartek, 14 sierpnia 2014
Siostra dobra rada
Jakiś czas temu mój brat postanowił otworzyć swoją firmę. Według mnie porwał się trochę z motyką na słońce, ponieważ zbyt szybko się na to zdecydował. Podobno kto nie ryzykuje, ten nie ma, ale osobiście uważam, że tak poważne decyzje wymagają poświęcenia czasu na przygotowanie. Powinno to nastąpić w pierwszej kolejności, a nie już po zarejestrowaniu działalności. Myślę, że nawet mając bardzo dobry pomysł na biznes, łatwo jest popełnić chociażby tylko mały błąd, który znacząco może wpłynąć na niekorzyść firmy, a nawet zatrzymać jej rozwój, zwłaszcza w początkowych fazach, kiedy pomysł tak naprawdę dopiero się kształtuje w praktyce. Kwestią której nie przemyślał mój brat była rachunkowość. Nikt z naszej rodziny nie zna się na tej dziedzinie, a jak wiadomo, przy działalności jest bardzo dużo różnego rodzaju dokumentów. Poleciłam mu więc, by znalazł sobie biuro rachunkowe, które zajmie się pełną obsługą jego firmy. Brat docenił moje zainteresowanie i chęć wspierania, zwłaszcza kiedy powiedziałam mu, że zrobiłam już nawet rozeznanie. Przeglądałam oferty różnych biur rachunkowych i wybrałam dla niego takie, które zapewni mu wszystkie niezbędne usługi, a przy tym brat nie straci majątku, który przecież dopiero ma zdobyć dzięki swojej firmie.
środa, 13 sierpnia 2014
Moje przeżycia związane z egzaminem na prawo jazdy
Dzisiaj chciałabym Wam pokrótce przedstawić moją przygodę z czasu kiedy robiłam prawo jazdy. Zanim w ogóle ukończyłam kurs, zdążyłam się sporo nasłuchać od moich znajomych na ten temat. Niektórzy straszyli, że egzamin jest bardzo ciężki do zdania, że wystarczy najmniejszy błąd i już traci się okazję do zdobycia tej licencji. Z kolei rodzice uspokajali mnie, że zdanie egzaminu wcale nie jest takie niemożliwe ani trudne. Ale porównując to, kiedy moi rodzice zdawali egzamin na prawo jazdy, zresztą na innych warunkach niż obecnie obowiązują, a znajomych, którzy są w trakcie zdawania, nie trudno stwierdzić w czyje relacje łatwiej jest wierzyć.
Tak więc kiedy nadszedł dzień mojego egzaminu praktycznego, nogi tak mi się trzęsły, że wydawało mi się, że już sam ten fakt wpłynie na oblanie przeze mnie jazdy egzaminacyjnej. Jak się później okazało, stres bardzo szybko został zastąpiony skupieniem, jednak i tak nie udało mi się zdać. Trochę podłamana wróciłam do domu, a następnego dnia zadzwoniłam do mojego instruktora i poprosiłam o dodatkowe godziny do wyjeżdżenia na mieście. Po około miesiącu ponownie przystąpiłam do egzaminu i sama nie wiem czy stresowałam się jeszcze bardziej, czy raczej mniej, za racji tego, że to moje drugie podejście. W każdym razie, podobnie, jak za pierwszym razem, stres przeszedł w skupienie i udało się! Dzisiaj mogę już pochwalić się tym, że posiadam prawo jazdy. Ostatecznie, tylko część z opowiadań znajomych i rodziny znalazła potwierdzenie w moim doświadczeniu, tak więc nie bierzcie wszystkiego do siebie. Każdy egzamin jest trochę inny, podobnie jak każda osoba inaczej go przeżywa.
Tak więc kiedy nadszedł dzień mojego egzaminu praktycznego, nogi tak mi się trzęsły, że wydawało mi się, że już sam ten fakt wpłynie na oblanie przeze mnie jazdy egzaminacyjnej. Jak się później okazało, stres bardzo szybko został zastąpiony skupieniem, jednak i tak nie udało mi się zdać. Trochę podłamana wróciłam do domu, a następnego dnia zadzwoniłam do mojego instruktora i poprosiłam o dodatkowe godziny do wyjeżdżenia na mieście. Po około miesiącu ponownie przystąpiłam do egzaminu i sama nie wiem czy stresowałam się jeszcze bardziej, czy raczej mniej, za racji tego, że to moje drugie podejście. W każdym razie, podobnie, jak za pierwszym razem, stres przeszedł w skupienie i udało się! Dzisiaj mogę już pochwalić się tym, że posiadam prawo jazdy. Ostatecznie, tylko część z opowiadań znajomych i rodziny znalazła potwierdzenie w moim doświadczeniu, tak więc nie bierzcie wszystkiego do siebie. Każdy egzamin jest trochę inny, podobnie jak każda osoba inaczej go przeżywa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)